Disco polo po bułgarsku
W Bułgarii króluje czałga, muzyka bez zbędnej głębi i filozoficznych rozterek, lecz za to z dużym ładunkiem witalności i erotyki
Disco polo po bułgarsku
Szanująca się gwiazda czałgi powinna nosić strój bardziej odkrywający niż zakrywający. Na zdjęciu: Sylvia.
FOT. (C) ARCHIWUM DZIENNIKA "SEGA"
MAREK SUCHOWIEJKO z Sofii
Typowe bułgarskie wesele, wariant miejski, taki z szykiem. W dobrej restauracji bawi się setka gości, na co w dzisiejszych czasach stać raczej niewielu. Rodzina ze wsi, z miasta, biedni i bogaci, spora grupa studentów, przyjaciół Julii, panny młodej, studentki ekonomii. W miarę wypijanego alkoholu - a robi się to tutaj z umiarem - tańce stają się coraz żywsze. Ostatnia godzina imprezy to prawdziwa kulminacja.
Z głośników dobiega wyłącznie czałga, tańczą wszyscy, zwłaszcza studenci. - To najlepsza muzyka do zabawy, coś naprawdę dla duszy - mówi Julia. Czałga to prawdziwy fenomen ostatnich lat w Bułgarii. Stała się czymś więcej niż tylko bułgarskim odpowiednikiem disco polo. Czałga to słowo żargonowe pochodzenia tureckiego. Było kiedyś przede wszystkim pejoratywnym określeniem muzyki pośledniego gatunku, z reguły z turecko-cygańskimi motywami. Teraz oznacza to samo, tyle że negatywne zabarwienie tego pojęcia jakby zblakło. Stało się ono przy okazji...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta