Prawo do cudzej śmierci
W Holandii lekarz rodzinny średnio dokonuje jednego aktu eutanazji na dwa lata
Prawo do cudzej śmierci
Doktor Jack Kevorkian (z lewej) podaje do podpisania 73-letniemu pacjentowi Donaldowi O'Keefe zgodę na dokonanie eutanazji
FOT. (C) AP
MAŁGORZATA BOS-KARCZEWSKA
z Hagi BEATA ZUBOWICZ
- Moje życie nie ma sensu, nie mogę już dłużej, chcę umrzeć - powiedział pewnego dnia 60-letni mężczyzna. Właśnie wrócił ze szpitala, gdzie uznano go za nieuleczalnie chorego. Bał się, że nie będzie mógł oddychać i że opanuje go poczucie beznadziejności.
"Od ponad dwudziestu lat ludność Holandii znajduje się pod wpływem wciskającej się wszędzie propagandy śmierci. Wszelkie pochwalne epitety starano się przylepić do prośby o własną śmierć; jest to czyn "mądry", "odważny", "przodujący". Jeśli ktoś wątpi, czy tego rodzaju fatalny krok może człowiek popełnić pod wpływem mody, pod naciskiem opinii publicznej, to niechże sobie uprzytomni, że jeszcze niecałe sto lat temu w wielu krajach Europy poważni skądinąd ludzie, ojcowie rodzin, dawali się zastrzelić w pojedynku tylko dlatego, że w pewnych okolicznościach opinia publiczna tego od nich oczekiwała" - napisał Ryszard Fenigsen w książce "Eutanazja. Śmierć z wyboru?".
Lekarz rodzinny,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta