Śmierć po rosyjsku
Korpusy suwalszczan były rozrzucone na przestrzeni 30 metrów, głowy i ręce wyłowiono z jeziora
Śmierć po rosyjsku
Paweł Reszka
Marianna uciekła w pracę. Prawie nie wychodzi z firmy:
-- Inaczej bym zwariowała.
Pogrzeb trzech zamorodowanych bestialsko mężczyzn ma być wspólny, msza w jednym kościele. Marta najmłodsza, 5-letnia córka Kowalewskich nie zobaczy trumny o jca.
-- Nie pokażę. Ona powtarza, że tatuś leży w lesie, a le nic nie rozumie. Gdy moja siostra umarła, pytała "dlaczego ciocia nie wstaje? ". Powiedziałam, że zabrały ją aniołki do nieba. To samo powiem jej o ojcu -- mówi Marianna.
*** Fiat 125 p o numerach rejestracyjnych SUI 7831 dotarł do Żeleznodorożnego w okręgu kaliningradzkim 18 października nad ranem. Najprawdopodobniej trzej podróżujący w nim mężczyźni nie chcieli budzić swojego znajomego Rosjanina, dyrektora nadleśnictwa. Zdecydowali się więc poczekać. Po rozmowie z nim pojechali obejrzeć swoją własność: kawałek lasu porośniętego dębami. Ich przeciążony samochód po drodze zakopał się. Mężczyźni poszli dalej. I tu kończą się pewne informacje. Dalej wiadomo tylko, że ich korpusy, poszarpane przez zwierzynę, znaleźli leśnicy. Milicja rosyjska, po pewnym czasie, wyłowiła z jeziora ich głowy i ręce. *** Kim byli zamorodowani? Wszyscy trzej...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta