Pan Jezus w milicyjnym radiowozie
Pan Jezus w milicyjnym radiowozie
W przykościelnej świetlicy spotykają się młodzi ludzie różnej narodowości. Grają na gitarach, śpiewają, mają tu swoje miejsce
FOT. RAFAŁ GUZ
BEATA KOPYT
Baranowicze ładne nie są. Spomiędzy drewnianych, dziwnie kolorowych domków wyrastają tu i ówdzie niezbyt urodziwe wieżowce. Jezdnie pełne są dziur, wieczorem latarnie palą się tylko na trzech ulicach. Baranowicze leżą na Białorusi, 150 kilometrów od Mińska. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu była tu Polska.
Z Polski pozostało niewiele - osiedle, które pamięta jeszcze sprzed wojny wojsko generała Andersa. Były tu korty tenisowe, tor wyścigowy, kasyno oficerskie i podoficerskie, stajnie na 220 koni. W drewnianych domach do dziś mieszkają ludzie.
Więcej jest wspomnień po Związku Radzieckim. Parę hoteli (dwa duże), kino, restauracje. Podupadający, kiedyś największy w Europie, kombinat bawełniany. Narkomania, pijaństwo.
Odzyskana niepodległość trochę Białorusinów uwiera. Główna cecha narodowa - bierność i cieniutkie poczucie patriotyzmu powodują, że nie bardzo wiedzą, co z nią zrobić. Wciąż obowiązuje zasada jeszcze z czasów komunizmu: nie wychylać się. Nikt nie podniesie nawet deski,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta