Moja kolekcja
- Rozmowa z Andrzejem Osełko, właścicielem antykwariatu książkowego Lamus w Warszawie
- Ogólnopolskie święto kolekcjonerów
Canaletto raz na sto lat
FOT. JAKUB OSTAŁOWSKI
Rz: W Polsce działają zaledwie cztery liczące się antykwariaty książkowe, które organizują najwyżej dwie aukcje w roku. To problem ograniczonej podaży czy niskiego popytu?
ANDRZEJ OSEŁKO: W naszej branży jest wyjątkowo niska podaż dobrego towaru. Każdą aukcję przygotowujemy pół roku, podczas gdy antykwariaty ze sztuką organizują je nawet co dwa miesiące. Równocześnie u nas jest mniej inwestorów niż na rynku malarstwa. Tam wystarczy zainwestować w jeden bardzo drogi obraz. Na rynku książek, żeby uzyskać ten sam zysk, trzeba byłoby upolować kilkadziesiąt arcyrzadkich pozycji. To wymaga od inwestora znacznie większej wiedzy, wysiłku intelektualnego oraz dłuższych poszukiwań niż na rynku malarstwa. Dlatego książki kupują przede wszystkim ci, którzy je kochają.
Czy to znaczy, że książka nie może być lokatą?
Może być! Klasycznym już przykładem jest "Biblia Radziwiłłowska", którą w 1994 roku kupiono za 9000 zł. Natomiast porównywalny egzemplarz w zeszłym roku sprzedaliśmy już za
...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta