Sąsiedzi z Borysławia, sąsiedzi z Jedwabnego
Sąsiedzi z Borysławia, sąsiedzi z Jedwabego
Szewach Weiss pod Pomnikiem Getta w Warszawie
FOT. JAKUB OSTAłOWSKI
Do szóstego roku życia jego dzieciństwo było szczęśliwe. Zapamiętał z tamtych czasów mały, drewniany domek rodzinny na Dolnej Wolance w Borysławiu. Słoiki z konfiturami, towary w sklepie spożywczym ojca. Zapach nafty, kolor malowideł w bożnicy, smak rosołu, fasolowej, barszczu. W roku 1941 zjawili się Niemcy, przyszły ukraińskie pogromy, wreszcie nastąpiła zagłada Żydów z Borysławia.
- To, że wróciłem do Polski jako ambasador Izraela, to znaczy, że wróciłem do holokaustu. Trzydzieści, czterdzieści lat walczyłem, żeby wyjść z tego i mi się nie udało - wyznaje Szewach Weiss w rozmowie z Joanną Szwedowską.
Takie przeżycia naznaczają na zawsze. Szewach Weiss w bardzo osobisty, dramatyczny sposób mówi, że śmierć Żydów, którzy zostali zamordowani na ziemiach polskich wchłania go tak bardzo, iż jest związany z nią o wiele bardziej niż z życiem. "Może to taki masochizm, żeby być bliżej miejsca śmierci mojego narodu".
Opowiada o śmierci dziadka Icyka i babci Minci, dziadka Hirsza, ciotki Fajgi, zabitej, gdy była w ciąży, ciotki Rózi, żony i trójki dzieci swego jedynego wuja, żony i czwórki z...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta