Marszrut'ką po Galicji
Marszrut'ką po Galicji
ANNA MACHCEWICZ
Lwów, 1910; ulica Wałowa
(C) ADM
Lwów, Drohobycz, Czeremosz, Czarnohora - nazwy wabiące swym brzmieniem, przywołujące ciężar przeszłości. I dzisiejsza Ukraina - nieobecna, niemal biała plama we współczesnej świadomości Polaków. Taka była ta podróż - dwuznaczna i pasjonująca. Podążaliśmy polskimi śladami, ale w całkiem obcym kraju.
Granicę poczuliśmy już w trakcie pakowania bagażu, znikającego w brzuchu rejsowego autobusu Lublin - Lwów. Pod czujnym okiem kierowcy znikały ogromne torby wyładowane nie wiadomo czym, choć tajemnica uchyliła swego rąbka, gdy wkrótce w upale unosić się zaczął intensywny zapach wędzonej kiełbasy i surowego mięsa. Nasze plecaki skromnie spoczęły z boku, jak egzotyczny wtręt w toczące się tu prawdziwe życie. Kierowca miał do pasażerów stosunek serdeczno-opiekuńczy, przed granicą sprawnie decydował, kto i jakiej dokonuje opłaty, przeprowadził stosowną zbiórkę należności u Ukraińców, potem u Polaków. I, co najważniejsze, kierując się doświadczeniem sprawnie pokonywał przygraniczne kolejki, omijał szlabany i barierki. Uprzejmy pracownik ukraińskich służb granicznych obejrzał nasze paszporty i pognaliśmy do Lwowa, ile sił miał nasz na oko...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta