O aniołach, co się dają malować
O aniołach, co się dają namalować
Anioł niesie na tacy proste dary wsi: jabłka, śliwki i gruszki
(c) FRANCISZEK MAŚLUSZCZAK
BARTOSZ MARZEC
Biznesmen postawił kapliczkę dla repatriantów zza Buga. Na portalu kazał napisać: "Bogu dzięki", a o namalowanie fresków poprosił Franciszka Maśluszczaka. - Wiara to sprawa konkretna - powiada malarz. - Anioły istnieją, bo da się je namalować.
- Tak i coś czuję, że dziś to się nie wyrobię - mówi, popluwając na drogę, Lodek. Lodek stoi oparty o płot, pali popularnego bez filtra, drobiny tytoniu zostają mu na zębach. Teraz patrzy na pole, raczej skrawek pola, które należałoby zaorać i oziminą obsiać. Jak mu się ten widok sprzykrzy, to spogląda dalej, a dalej, drogą z Wrocławia na Poznań, drogą przez Niemców starannie obsadzoną topolami, sunie sznur samochodów. Śpieszą się gdzieś ludzie, za czymś gonią i to jakoś Lodka przygnębia. Krzywi się więc i odwraca głowę. Nadziei szuka w kapliczce, którą w tym roku na Matki Boskiej Zielnej poświęcono. Kapliczka stoi na skraju wsi: i wita, i żegna gości. Hucznie ją poświęcono, była orkiestra strażacka. Lodek odrzuca niedopałek i trochę to tłumacząc się, trochę skarżąc, powtarza cicho: - Nie wyrobię się dzisiaj. Słów szkoda.
- Życie tu leniwe, a i ludzie z innej gliny...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta