Małżeństwo z rozsądku
- Komentarz
Architekci traktatu elizejskiego, Charles de Gaulle i Konrad Adenauer, nazywani są wizjonerami. Sprawili bowiem, że dwa narody przeświadczone o swej "dziedzicznej wrogości" weszły na drogę pojednania i współpracy, uznając ten wybór za podyktowany dziejową koniecznością.
(c) EPA
GRZEGORZ DOBIECKI
Z PARYŻA
Pisząc i mówiąc dziś o traktacie elizejskim z 22 stycznia 1963 roku, dodaje się określenie "historyczny". A jego architektów, Charlesa de Gaulle'a i Konrada Adenauera, nazywa się wizjonerami. Sprawili bowiem, że dwa narody przeświadczone o swej "dziedzicznej wrogości" weszły na drogę pojednania i współpracy, uznając ten wybór za podyktowany dziejową koniecznością. To stwierdzenie wymaga istotnej korekty. To nie narody "uznały" i "weszły na drogę". Uczynili to ich przywódcy, a francusko-niemieckie pojednanie od początku miało wymiar przede wszystkim instytucjonalny. I wcale nie towarzyszył mu entuzjazm obu społeczeństw.
Traktat elizejski zawiera zaledwie kilkanaście artykułów, które - gdyby przez lata nie wypełniano ich treścią - mogły z powodzeniem pozostać...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta