Firma pod napięciem
Firma pod napięciem
Zakład Energetyczny w Międzyzdrojach, którego pracownicy kradli prąd
FOT. MARCIN BIELECKI
Przez dziesięć lat prawie połowa pracowników międzyzdrojskiego zakładu energetycznego kradła prąd. Gdy proceder się wydał, do akcji wkroczył prokurator. Aktem oskarżenia objęto 56 osób, m.in. ówczesnego dyrektora zakładu, a dzisiaj SLD-owskiego burmistrza Międzyzdrojów.
W tej historii znalazły się wszystkie elementy, jakie mogą posłużyć do filmu kryminalnego - kradzież na wielką skalę, zacieranie śladów z włamaniem włącznie, a co najgorsze - niepotrzebna śmierć.
- Kiedy tu przyszedłem, zastałem firmę "rodzinną" - mówi ironicznie Ryszard Michoński, obecny dyrektor. - Dzisiaj mówią na nas złodzieje - dodaje.
Gadatliwość dozorcy
Tak naprawdę cała afera nie wyszłaby na jaw, gdyby nie zbieg okoliczności. Pewnego dnia rutynowe sprawdzanie przeprowadzane przez inspektorów kontroli wewnętrznej odkryła, że u jednego z pracowników, notabene zastępcy dyrektora, stan licznika nie zgadza się z tym na rachunkach. Kontrola wysłała pismo do dyrektora zakładu w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta