Siła odpychania
Siła odpychania
Strefa Zero, wrzesień 2003
(C) AFP
KRZYSZTOF DAREWICZ
Z WASZYNGTONU
Kiedy dwa lata temu terroryści zaatakowali Amerykę i w ciągu kilkudziesięciu minut straciło życie trzy tysiące niewinnych ludzi, demokratyczny świat zawołał jednym głosem: Jesteśmy z Ameryką, jesteśmy Amerykanami! Rok później pod amerykańskimi ambasadami znów złożono stosy kwiatów i zapalono znicze, o szybkiej rozprawie z talibami w Afganistanie mówiono z aprobatą, a zaczynająca debatować o problemie Iraku społeczność międzynarodowa pozytywnie przyjęła wystąpienie prezydenta George'a W. Busha w ONZ, ale chór tych, co byli z Ameryką, wyraźnie się przerzedził. Minął kolejny rok i nie zostało po nim śladu. Oczywiście historia nigdy nie zapomni walących się wież nowojorskiego World Trade Center i skaczących z nich ludzi, znów będą też pewnie kwiaty i znicze pod płotami amerykańskich ambasad. Tyle że w zantagonizowanym z powodu sprawy Iraku świecie osób postrzegających Amerykę jako groźne imperium, a jej prezydenta jako cynicznego i egoistycznego awanturnika, będzie dziś zapewne znacznie więcej niż tych, które poświęcą chwilę na wspomnienie o wydarzeniach sprzed dwóch lat. Dlaczego?
W...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta