Polscymarynarze na promach Meridiana
Gdzie dwóch się bije, tam trzeci traci
Polscymarynarze na promach Meridiana
Jest sobota godz. 5. 00 rano. W Folkestone czarna noc. "Spirit of Boulgne" rusza w dwugodzinny rejs do Francji. Kapitan Neil Frampton i jego polska załoga wiedzą, że płynę z nimi do Boulogne.
Dziś nie będzie awantury we francuskim porcie -- jest weekend. A Francuzi strajkują tylko od poniedziałku do piątku i to do godz. 17. 00. Prawie nikt z 26-osobowej załogi nie czuje głębszej urazy do Franacuzów. Wielu ma przecież w Boulogne znajomych, którzy odwiedzają nawet ich rodziny w Polsce. Jednak trzeci mechanik na "Spirit of Boulogne" -- Polak rodem z Żywca -- nie może francuskim marynarzom darować tego, co działo się przez ostatnie tygodnie w porcie. Uważa, iż ci którzy brali udział w protestach nie zasługują na miano Europejczyków.
Kamienie i puste butelki
W tym nie zakończonym jeszcze konflikcie chodzi o zarobki i miejsca pracy. Kalkulacja i interesy jednych przeciw drugim biorą górę nad przyjaźnią. Francuszi pokazali swój krewki temperament. W ciągu ostatnich tygodni prom z polską załogą witany był w porcie Boulogne przez wojowniczo nastawione pikiety. Na barykadzie można było przeczytać napis: "Tu kończy się Europa". Wyraźny sygnał, że nie chcą tutaj marynarzy z krajów nie należących do Unii...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta