Nie tylko na połoninie
Nie tylko na połoninie
Stadniny
Wieki codziennego kontaktu z człowiekiem i ciężkiej pracy spowodowały, że hucuł jest ufny i przyjacielski
FOT. EWA ZARĘBSKA
Wisłok nie jest bardzo głęboki, ale bystry, a jego dno, jak każdej górskiej rzeki, pokryte jest śliskimi kamieniami. Koń bez wahania wchodzi w wodę, ostrożnie, ale pewnie pokonuje porywisty nurt. Na łące leży bela słomy. "Równoważnia" to taki ruszający się przedmiot pod wszystkimi czterema kopytami. W dodatku nie można zeskoczyć, trzeba przejść osiem metrów. Hucuł spokojnie wchodzi na ruchome deski i łapie równowagę. Gdy trafia na tzw. wiatrołom, precyzyjnie stawia kopyta pomiędzy porozrzucanymi pieńkami drzew.
Niedawno Stanisław Myśliński z Polany w Bieszczadach, prowadząc kolumnę dzieci na koniach, spotkał żerującą tuż przy ścieżce niedźwiedzicę z trójką małych. Cała karawana, idąc spokojnie stępa, minęła mamę. Inny koń poniósłby ze strachu. Ale to były hucuły...
Ktoś porównał araba do pięknej, luksusowej limuzyny, a konia huculskiego do najlepszych...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta