Turcja między młotem a kowadłem
Turcja między młotem a kowadłem
TERESA STYLIŃSKA
Od dnia, w którym parlament turecki zaakceptował wniosek rządu o wysłanie wojsk do Iraku, mijają właśnie trzy tygodnie. Przez ten czas miano dopracować szczegóły - ustalić, kiedy żołnierze tureccy wyruszą, gdzie będą stacjonować i jakie przypadną im zadania. Nie ustalono. Rozmowy amerykańsko-tureckie na ten temat nawet się nie zaczęły. Sprawa nie ruszyła z miejsca i nie wiadomo, kiedy to nastąpi - i czy w ogóle nastąpi.
Za to przez cały ten czas wartko płynęły deklaracje. Irakijczycy wyrażali niezadowolenie, Kurdowie gorąco protestowali, Turcy składali ogólnikowe oświadczenia, Amerykanie zaś nie kryli, jak bardzo im zależy na pomocy sojusznika tureckiego. Waszyngton ma wszelkie powody, by o nią zabiegać. Turcja byłaby przecież pierwszym krajem muzułmańskim - i pewnie jedynym, bo Pakistan i Bangladesz, również...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta