Od konia żywego do mechanicznego
Od konia żywego do mechanicznego
Jakim autem jeździł Tytus?
HENRYK CHMIELEWSKI: Tytus nigdy nie jeździł samochodem. Zawsze to były pojazdy specjalne, pasujące do treści moich książeczek: bąkolot, wannolot, slajdolot, gangsterolot lub Rozalia, końrobot, na którym Tytus zrobił prawko jazdy.
A jakie są pierwsze doświadczenia samochodowe Papcia?
Za mego dzieciństwa (mam 80 lat) podziwiałem samochody w drodze do szkoły. Na przykład z Zamku Królewskiego w odsłoniętym wozie wyjeżdżał prezydent Mościcki. Wartownik na koniu prezentował broń. Prezydent kłaniał się ludziom, uchylając cylindra. Ulice Warszawy pełne były wówczas wózków handlarzy, dorożek, chłopskich wozów, platform, tramwajów i pieszych kręcących po jezdniach się jak mrówki. Boczne ulice były wyłożone kocimi łbami, ale np. ulica Świętojańska przed katedrą - kostką dębową w celu wyciszenia stukotu końskich kopyt. Pierwszy raz samochodem przejechałem się, mając dziesięć lat. Skakałem w szkole po ławkach, upadłem i złamałem rękę. Pani higienistka odwiozła mnie taksówką na pogotowie. Wzbudziłem zazdrość w klasie. Każdy z kolegów chciałby złamać rękę, bo żaden nigdy nie jechał autem.
I to wtedy późniejszy Papcio Chmiel uległ samochodowej fascynacji?...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta