W arce za Marwałdem
W arce za Marwałdem
Mieszkańcy Markotu w Marwałdzie własnoręcznie wyremontowali XIV-wieczny kościół w Glaznotach
FOT. JAKUB DOBRZYŃSKI
Za mazurską wsią Marwałd, na pagórku, stoi czworobok domów. Niczym w arce mieszkają tam kozy, konie, strusie, koty, psy, króliki, krowy, kury, 17 dzieci i 129 dorosłych z całej Polski. Wszyscy byli bezdomni. Miejsce w Marwałdzie znalazł dla nich Marek Kotański.
Andrzej Milasz, kierownik i pierwszy mieszkaniec Domu Odzyskanych dla Życia Markot, nie mówi o Marku Kotańskim inaczej niż "prezes". Ten 49-letni budowlaniec z Sanoka pracował w śląskich kopalniach i hutach. Na początku lat dziewięćdziesiątych stracił pracę i miejsce w robotniczym hotelu, potem i rodzinę. Wywędrował do stolicy.
Sypiał na dworcu, zbierał butelki.
W noclegowni przy ulicy Powsińskiej spotkał Marka Kotańskiego. - Mam do niego szacunek jak do ojca. Prezes pierwszy zrozumiał, że do Polski nadciąga fala bezdomności - opowiada Milasz.
Gdyby Milasz był szefem firmy, na pewno odniosłaby ona sukces. Przez siedem lat kierowania marwałdzkim domem przekształcił ruinę w kwitnące gospodarstwo, które zarabia...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta