Prezesi stoczni przed sądem
Po dwóch latach od spektakularnego aresztowania prezesów Stoczni Szczecińskiej wczoraj ruszył ich proces.
Przed sądem w Szczecinie stanął cały zarząd upadłego holdingu, na czele z jego prezesem Krzysztofem Piotrowskim. Wszyscy, by zapewnić sobie wolność, musieli wpłacić wysokie poręczenia.
Wczoraj zdołano odczytać jedynie liczący 170 stron akt oskarżenia. Za tydzień składanie wyjaśnień zaczną oskarżeni. Główny zarzut, jaki stawia im prokuratura, to wyrządzenie szkody majątkowej w holdingu w wysokości ponad 68 mln zł.
Prezesi odrzucają zarzuty. Jedna z ich tez obrony mówi o podłożu politycznym sprawy. Gdy w czerwcu 2002 r. stocznia upadała, minister Jacek Piechota - by uspokoić nastroje na wiecu związkowym - zapowiedział ukaranie winnych "za wyprowadzenie majątku stoczni". Krzysztof Janik (SLD) zapowiedział aresztowanie członków zarządu, co nastąpiło trzy tygodnie później. Oskarżeni rozważają powołanie ich na świadków. MS, A.MAC


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)