Bertolt Brecht i jego kochanki
- Z pomocą Kurta Weilla
- Nauczyłby nas trzeźwego myślenia
(c) AFP
Gdy dzieło Brechta ulega zapomnieniu, zainteresowanie zaczyna budzić on sam. Ale nie jako awangardowy twórca, zażarty krytyk społeczeństwa mieszczańskiego, antyfaszysta i marksista (bliski komunizmu, choć członkiem partii komunistycznej nie był nigdy), ale jako... kochanek, charyzmatyczny erotoman, satyr.
Dwa lata temu ukazała się w Hamburgu książka Hiltrud Hanteschel "Kobiety Brechta". Nawiązuje do niej mieszkający w tymże Hamburgu polski prozaik Janusz Rudnicki. Jego "Mój Wehrmacht" rozpoczyna się opowieściami o siedmiu towarzyszkach życia niemieckiego dramaturga. Jedną - Margarette Steffin, przeżył, wszystkie inne płakały, gdy zmarł w 1956 roku, w wieku 58 lat.
Najbardziej z nich znana, żona i kochanka, mała wielka aktorka, dyrektorka Berliner Ensamble - Helene Weigel, chciała, by pochować ją u stóp twórcy "Matki Courage". Spoczęła jednak obok niego. To ona została jego spadkobierczynią, otrzymując także prawo wyłączności, "jeśli chodzi o realizację moich idei" - napisał Brecht w testamencie. Dla niej rozwiódł się z pierwszą żoną, Marianne. Helene od niego też odchodziła. W 1937 roku...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta