Dług wdzięczności
Dług wdzięczności
(c) PIOTR KOWALCZYK
Rz: Zawsze chciał pan być piłkarzem?
SEBASTIAN MILA: Zawsze. Tata grał w piłkę i w domu ciągle rozmawiało się o futbolu. Zrozumiałem, że będę piłkarzem od chwili pierwszego powołania do reprezentacji młodzieżowej. To był mój wielki sukces. Na koszulce był orzełek, grali hymn i poczułem, że jestem pasowany na zawodowca. Grałem wtedy w Lechii Gdańsk.
Wyjechał pan z rodzinnego domu w Koszalinie mając 15 lat. Mama płakała?
Płakała, i ja płakałem. Rodzice bali się, że nie dam sobie rady, bo z natury jestem bojaźliwy, taki synek mamusi, a tu nagle wrzucono mnie na głęboką wodę. Na początku miałem kłopoty, żeby się zaaklimatyzować w Gdańsku, ale ludzie pracujący w Lechii pomogli mi. Trafiłem pod skrzydła wspaniałego trenera Michała Globisza, w liceum ogólnokształcącym przy AWF załatwili mi indywidualny tok nauczania. Dzięki tym ludziom zostałem piłkarzem, zdałem maturę. To oni przygotowali mnie do roli reprezentanta Polski. Oni i rodzice.
Ojciec grał w piłkę w II lidze. Wzorował się pan na nim?
Był moim pierwszym trenerem. Na boisku traktował mnie źle. Krzyczał, ciągle coś mu się nie podobało. Ale tata ma taki charakter i...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta