Demokracja tylko dla demokratów
Demokracja tylko dla demokratów
Wysunięte przez Prawo i Sprawiedliwość hasło delegalizacji Sojuszu Lewicy Demokratycznej postawiło na porządku dziennym problem bardziej ogólny: na ile demokratyczne państwo może ingerować w działalność partii politycznych? Sam postulat delegalizacji SLD jest najpewniej zagrywką polityczną, co do której nawet jej inicjatorzy zapewne wiedzą, że nie ma szans na sukces przed właściwym w tej sprawie organem - Trybunałem Konstytucyjnym. Ale ten ogólniejszy problem jest istotny i sięga samych granic naszego rozumienia demokracji.
Czy demokracja może stosować niedemokratyczne środki przeciwko niedemokratom? To pytanie przypomina na pozór niesławne hasło: "Nie ma demokracji dla wrogów demokracji". Ale tylko na pozór. W istocie wszystkie systemy demokratyczne bronią się przed zamachami na system konstytucyjny, ustanawiając np. rozmaite ograniczenia działalności ekstremistycznych partii politycznych, głoszenia poglądów nawołujących do obalenia demokracji siłą itp. Różnice polegają bardziej na niuansach i na stopniu odwoływania się do takich środków niż na kwestii zasad. Co do zasady, wszyscy już chyba dobrze wiemy, że demokracja - najmniej zły ze wszystkich systemów - jest stosunkowo bezbronna wobec swych...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta