Z klientem na Hamleta
Związek takiego wydatku z działalnością jest dość niewyraźny. Tym bardziej że w teatrze trudno załatwiać sprawy firmowe (inaczej niż np. podczas kolacji w restauracji). Ale podatnicy nie stoją tu na straconej pozycji. Dużo zależy jednak od tego, czy potrafią uzasadnić, że wizyta w teatrze może mieć przełożenie na przychody firmy.
Kontakty firmowe, a nie osobistePrzedsiębiorca musi firmę godnie reprezentować, czyli tworzyć i utrwalać jej dobry wizerunek. Ponosi więc koszty związane z kontaktami z klientami, które mają na celu wywarcie na nich jak najlepszego wrażenia i zbudowanie dobrych relacji. Przy czym nie są to nakłady bezinteresowne. Kokietując klienta, oczekujemy bowiem jakiegoś wzajemnego świadczenia (np. utrzymania warunków współpracy).
Podobnie będzie z zaproszeniem do teatru. Jeżeli służy to kreowaniu pozytywnego wizerunku firmy i poprawia stosunki z klientem, mamy do czynienia z działaniem reprezentacyjnym. Ale podatnik musi to udowodnić.
W razie kontroli należałoby więc wykazać, że teatroman jest naszym kontrahentem (albo że wiążemy z nim plany na przyszłość), i uzasadnić, dlaczego go zaprosiliśmy. Łatwiej to zrobić, gdy wyjście na spektakl wiąże się z jakimś firmowym wydarzeniem,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta