Zostać na drodze Jana Pawła II
Kardynał Franciszek Macharski: To były wielkie dni. Poruszyły do głębi ogromne rzesze ludzi. W wymiarze religijnym, ale i bardzo ludzkim. Towarzyszyliśmy Ojcu Świętemu w umieraniu - w chwili najtrudniejszej w życiu człowieka. Ale nie było w tym paniki ani histerii, jakich wielu się obawiało. Tylko wspólne przeżywanie, w którym widzieliśmy obok siebie innego człowieka, nie pytając, kim jest. I wchodziliśmy do kolejnych komnat naszych wspomnień o papieżu. W ciszy, godnie, we wspólnocie. Wielkie było to, że ta nadchodząca chwila stawała się osobistym partnerem każdego z nas.
Partnerem?Trudu bycia blisko. Blisko jego przeżyć, myśli, zmagań. Jak czuwanie przy łóżku kogoś bliskiego. Ale w oknie kurii przy Franciszkańskiej nie daliśmy portretu papieża, lecz krzyż z umierającym Chrystusem i czerwoną stułą, która dla każdego chrześcijanina jest znakiem zwycięstwa nad śmiercią.
Reakcja ludzi była zaskoczeniem?Nie. Spodziewałem się jej po tym, co działo się w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta