Żeglarz na motocyklu
Jan Okulicz-Kozaryn: - Myślę, że można tak powiedzieć. Moja młodość sportowa związana jest ściśle z uprawianiem żeglarstwa, i to w warunkach, które dziś mało kto pamięta. Ja zaczynałem już w końcu lat 50. na Wiśle, Zalewu Zegrzyńskiego wtedy jeszcze nie było. Towarzystwo miałem dobre - Andrzej "Andy" Zawieja, Andrzej Rymkiewicz, później świetni fachowcy. Ja też przy swoich 187 cm wzrostu i ponad 80 kg wagi skazany byłem na Finna, bo to, jak wiadomo, klasa dla dużych mężczyzn. Mimo trudnych warunków w ówczesnej Polsce łódek trochę było, mogliśmy zatem pływać po rzece i rzec jasna, prosić pogodę głównie o północne wiatry, by żaglówka mogła choć trochę płynąć pod prąd. Lata były przaśne, ale sportowe życie wydawało się nam wspaniałe.
Wymienione osoby to ważne postacie polskiego żeglarstwa, ciężko było z nimi wygrywać?W warszawskim AZS juniorom niełatwo było się przebijać. Dochodziły zresztą i inne przeszkody - sprzętu nie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta