Partia białej flagi
Norman Morrison mieszkał w Baltimore. Był kwakrem, wzorowym mężem, ojcem trójki dzieci i zdeklarowanym pacyfistą. Jego kraj od roku prowadził regularną wojnę z wietnamskimi komunistami. Morrison nie rozumiał, dlaczego amerykańskie samoloty bombardują ukryte w dżungli wioski, dlaczego żołnierze US Army mordują - jak twierdził - niewinnych ludzi. W rozmowach z krewnymi i przyjaciółmi głośno wyrażał swój gniew.
2 listopada 1965 r. przyjechał do Waszyngtonu, by zaprotestować przeciwko polityce własnego rządu - w sposób najbardziej drastyczny z możliwych. Stojąc przed budynkiem Pentagonu, kilkadziesiąt metrów od okien gabinetu sekretarza obrony Roberta McNamary, oblał się naftą i podpalił. Trzymał w ramionach swoją roczną córeczkę Emily. W ostatniej chwili odrzucił ją od siebie i oszczędził śmierci w płomieniach. Sam jednak zginął i natychmiast stał się bohaterem dla komunistycznych przywódców Wietnamu Północnego. Jego imieniem nazwano jedną z...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta