Ukryliśmy "Przesłuchanie" pod śniegiem
Ryszard Bugajski: - O siódmej rano obudziło mnie łomotanie do drzwi. To był mój asystent. Wściekły pytam: Nie mogłeś zadzwonić? A on ma oczy przerażone i mówi: "Telefony są wyłączone. Stan wojenny. Musimy ratować "Przesłuchanie"". Tydzień wcześniej mieliśmy bankiet z okazji zakończenia zdjęć. Pozostały dwie sceny do nakręcenia, montaż i udźwiękowienie. Obudziłem żonę, ubrałem się i pobiegliśmy do Wytwórni Filmów Dokumentalnych. Miałem zepsuty samochód, autobusy nie jeździły, więc brnęliśmy przez zaspy. Na ulicach czołgi. Przed wytwórnią kordony wojska. Nikogo nie wpuszczali. Wróciłem do domu, potem przyszli znajomi, przegadaliśmy całą noc.
A rano?To był poniedziałek i etatowi pracownicy już mogli wejść. Po korytarzach chodzili żołnierze z karabinami. Dowiedziałem się, że wszystkie realizacje są zawieszone i trzeba oddać kamery. Mieliśmy jedną w szpitalu na Woli, gdzie chcieliśmy nakręcić narodziny córki bohaterki. Nasz operator Jacek Petrycki pojechałpo sprzęt,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta