Prezydent nie musi być efekciarski
Okoliczności rocznicowe, kalendarzowe cezury kadencji polityków oraz wybieralnych gremiów politycznych wyzwalają w publicystach, analitykach i komentatorach skłonność do ferowania ocen i formułowania diagnoz.
Opinie większości zabierających głos opierają się na przeświadczeniu, że rok 2006 nie był dobry ani dla Polski i Polaków, ani dla Lecha Kaczyńskiego. I wtedy - jako naturalna konsekwencja tych defetystycznych konstatacji - pojawiają się rady zarówno dla Polski, jak i dla Lecha Kaczyńskiego osobiście. Żeby poprawił, usprawnił, zdynamizował, był bardziej lub mniej widoczny, a to w polityce krajowej, a to w zagranicznej, a to w polityce w ogóle.
Rafał Matyja w swoim artykule podąża tym samym tropem. Dokonuje analizy modeli sprawowania urzędu prezydenta przez poprzedników Lecha Kaczyńskiego, czyli Lecha Wałęsę i Aleksandra Kwaśniewskiego, a na koniec przedstawia model - oczywiście w jego mniemaniu - optymalny, który sprowadza się do postulowania tego, co...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta