Adam Małysz na razie bez medalu
Kto przed mistrzostwami mógł przypuszczać, że gdy na wybieg pod Okurayamą zostanie w sobotni wieczór wniesione podium dla medalistów indywidualnego konkursu, ustawi się na nim właśnie ta trójka? W środku Ammann, szwajcarski specjalista od dobrej zabawy i sukcesów od święta, dwukrotny mistrz olimpijski z Salt Lake City (2002), od soboty mający więcej złotych medali igrzysk i MŚ niż wygranych konkursów Pucharu Świata. Po jego prawej stronie student matematyki z Rovaniemi, od którego dotychczas fiński trener wymagał tylko awansów do finałowych serii. Po lewej Ljoekelsoey od kilku miesięcy walczący o powrót do dawnej formy.
Adam Małysz stał tuż obok i przyglądał się radości rywali, których w treningowych próbach często przeskakiwał o kilka metrów. Na początku też się uśmiechał, na najwyższy stopień podium wchodził przecież jeden z jego najlepszych przyjaciół wśród skoczków. Ten, który często mu powtarza, że sport ma dawać radość, a o potknięciach trzeba szybko zapominać. - Dopiero po powrocie do...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta