Łatwiej płaczę ze szczęścia
Adam Małysz : Zawsze marzyłem o tym, żeby zostać zapamiętanym. Niektórzy trenują pół życia, nawet mają sukcesy, ale gdy kończą karierę, popadają w zapomnienie. Ja chciałem coś po sobie zostawić. Jak Wojtek Fortuna. Ktoś mówi: Sapporo, i wszyscy od razu dodają: Fortuna.
Jego sukcesy skończyły się szybko, a pan potrafił wrócić w wielkim stylu po kilku słabszych sezonach. Właśnie jak Weissflog...Słowa to za mało. Popłakałem się jeszcze pod skocznią. Potem, gdy stałem na podium i mieli grać Mazurka Dąbrowskiego, znów łzy zaczęły mi napływać do oczu, ale wtedy Simon Ammann powiedział coś śmiesznego i opanowałem wzruszenie. Szczerze mówiąc, łatwiej mi przychodzi płakać ze szczęścia niż z jakichś smutków. Po drugim skoku najbardziej zaskoczył mnie Kamil Stoch. Jeszcze miałem zapięte narty, jechałem na koniec zeskoku, a tu nagle coś na mnie wskoczyło. Wystraszyłem się, patrzę, a to Kamil. Potem było mi równie miło, gdy Simon Ammann z Thomasem Morgensternem wzięli mnie na ramiona. To ważne, że jest się lubianym i docenianym przez pokonanych. Tylko trochę się bałem, że...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta