Tbilisi: nikt ich nie uzna
Gruziński prezydent Micheil Saakaszwili nazwał je bezprawnymi. - Nikt nigdy ich nie uzna - mówił.
Prezydent Abchazji Siergiej Bagapsz stwierdził z kolei, że głosowanie było prawem "demokratycznego państwa". Za państwo jednak nikt jej nie uznaje, nawet wspierająca ją Moskwa.
W niedzielnych wyborach do 35-mandatowego Zgromadzenia Ludowego Abchazji wystartowało 108 kandydatów.
Frekwencja przekroczyła 40 procent, co wystarczyło, by organizatorzy uznali wybory za ważne.
Władze Abchazji najbardziej obawiały się napiętej sytuacji w regionach zamieszkanych w większości przez Gruzinów. Milicja wzmocniła też środki bezpieczeństwa w pobliżu rzeki Inguri, która dzieli Abchazję i Gruzję. Abchazja jest poza kontrolą Tbilisi od zakończenia wojny w latach 1992 - 1993.
ta.s.