Adam Małysz mistrzem świata
Pierwszy podbiegł Kamil Stoch. Wpadł na nowego mistrza świata z takim impetem, że o mało nie powalił go na śnieg. Dopiero wyściskany przez kolegę z reprezentacji Małysz mógł się ukłonić publiczności, złożyć narty i przygotować na kolejne atrakcje: krótki spacer po wybiegu skoczni na ramionach srebrnego medalisty Simona Ammanna i brązowego Thomasa Morgensterna, dekorację zwycięzców i patrzenie z podium, jak polska flaga po raz pierwszy i ostatni w tych mistrzostwach jest wciągana na maszt.
102 metry w pierwszej seriiStoch czekał na Małysza przez kilka minut. Po drugiej serii awansował z trzynastego na jedenaste miejsce, pokonał w sobotę takich skoczków jak Janne Ahonen czy Matti Hautamaeki, ale zamiast sam przyjmować gratulacje, stanął przy zeskoku i szykował się do świętowania złota z Małyszem. Wiedział, że będzie mógł, bo to wiedzieli wszyscy pod skocznią już po pierwszej serii.
Gdy Małysz zbliżał się do lądowania w pierwszym skoku, odprowadziło go długie "Ooo!" z trybun. Nikt wcześniej nie dał kibicom powodu do takiego okrzyku, może poza Harrim Ollim, wicemistrzem ze średniej skoczni,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta