To, co zostało
To, co zostało
Zacznę od dziwnego może pytania: czy pan jest stąd, z Brzozowa, panie doktorze?
I tak, i nie. Moja rodzina pochodzi z Bóbrki, tam mieszkaliśmy do roku 1944. Kiedy zbliżał się front, ze strachu przed Ukraińcami opuściliśmy Bóbrkę i dotarliśmy tu, do Brzozowa. Liczyliśmy, że wrócimy, ale kiedy front przeszedł, pozostaliśmy. Ztych samych względów.
Czuliście się tu obco?
Ojciec miał tu restaurację, ja byłem w harcerstwie, w czasie okupacji byłem w AK, potem w WiN. I tu było gorąco; w Sanockiem działał "Żubr" z NSZ, trudno dziś powiedzieć, czy bohater, czy watażka, a WiN w 1946 r. zastrzelił szefa powiatowej bezpieki. Nastał tu wtedy rezydent z NKWD, polecono mi go obserwować, jakoś podpadłem, przymknęli mnie. Siedziałem tylko dwadzieścia cztery godziny, wyszedłem dzięki ojcu, w restauracji bywali wszyscy; w każdym razie w 1946 przyszedł cynk, żeby wiać. Miałem już dwudziestkę, pojechałem do Krakowa, poszedłem do Vgimnazjum, udało mi się je skończyć i dostać na medycynę.
Nie dopadli pana?
No, szukali mnie, musiałem przerwać studia. Uciekłem na Ziemie Odzyskane, najpierw byłem w Żaganiu, potem we Wrocławiu, w końcu osiadłem w Zakopanem, tak, że studia skończyłem dopiero w 1954 roku. A żona jest ze Lwowa, córka przedwojennego oficera, też kiepskie pochodzenie na tamten Brzozów. ...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta