Zgubne skutki pewnego gwałtu
Podczas wizyty Billa Clintona w Japonii nie będzie się on spierał z Ryutaro Hashimoto tylko o handelu. Ważniejszy stał się problem Okinawy.
Zgubne skutki pewnego gwałtu
Teresa Stylińska
Gdyby pół roku temu trzech żołnierzy z amerykańskiej bazy na Okinawie nie zaczepiło wychodzącej ze sklepu dziewczynki, nie wywiozło jej za miasto i tam nie zgwałciło, najbliższy szczyt amerykańsko-japoński zapewne wyglądałby inaczej. Prezydent USA i premier Japonii prawdopodobnie dyskutowaliby o tym, o czym prawie zawsze rozmawiali przywódcy obu tych krajów: o handlu, restrykcjach i otwieraniu rynków. Ale tym razem tak nie będzie. Bill Clinton i Ryutaro Hashimoto nie będą spierać się o handel, ponieważ znacznie ważniejszy stał się problem Okinawy.
Na tej niewielkiej, mającej tylko 1200 km kw. wyspie, położonej w odległym od Tokio o tysiąc kilometrów na południowy wschód archipelagu Riukiu, znajduje się największe dziś skupisko amerykańskich baz na Dalekim Wschodzie. Stacjonuje tu 27 tys. żołnierzy, czyli ponad połowa z 47 tys. żołnierzy amerykańskich w Japonii (dla porównania -- w całej Azji jest ich 100 tys. ), a liczne instalacje wojskowe stanowią 75 proc. wszystkich amerykańskich instalacji w Japonii, choć powierzchnia wyspy to mniej niż 1 proc. całego terytorium kraju.
Niepotrzebne bazy
Przez 50 lat...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta