Gorzej niż w Sajgonie
Gorzej niż w Sajgonie
Kiedy zakończyła się piękna ceremonia otwarcia Letniej Olimpiady, niewielu ludzi chciało zostać na stadionie, by spędzić tam noc i jeszcze raz przeżywać widowisko, większość próbowała dotrzeć do łóżek. Nie było to łatwe.
Autobusy olimpijskie, które miały pojawiać się na przystankach co 30 minut, albo nie przybywały w ogóle, albo docierały z dużym opóźnieniem. Komitet organizacyjny igrzysk usprawiedliwiał kierowców: oni są z innych miast i błądzą po ulicach Atlanty.
Jeden z pasażerów, pewnie weteran wojny wietnamskiej, zanim ruszył pieszo do domu po godzinie stania na przystanku, przekazał bliźnim następujące wspomnienie: "Tutaj jest gorzej niż w Sajgonie w 1975 roku".
A. Ł.