Umysł w obcęgach
Zbiór tego, co wolno powiedzieć, a czego nie, przestaje być kwestią mody czy konwenansu. Staje się nakazem. A ludzie głoszący poglądy niemieszczące się w tych granicach są wyrzucani na margines – pisze publicysta „Rzeczpospolitej”
Profesor Aleksander Nalaskowski, polski pedagog związany z toruńskim UMK i Polską Akademią Nauk, znalazł się na celowniku. Jest wyrazistym uczestnikiem publicznej debaty nieodmiennie denerwującym lewicowo-liberalne kręgi. Jego przemyślenia na temat tradycyjnej szkoły jako warunku przetrwania zdrowego i w gruncie rzeczy wolnego społeczeństwa są bezcenne i odbiegające od stereotypów, jakimi zaczęły się zadowalać opiniotwórcze elity. Jednocześnie czasem przesadza, drażni, posługuje się dosadnym językiem. Aż się prosi o kłopoty.
Postanowiono mu więc pokazać, że pewnych granic przekraczać nie powinien. Pytany przez „Frondę" o dylemat, przed jakim stanął niedawno polski parlament – czy homoseksualiści będą mogli prowadzić rodzinne domy dziecka – opowiedział się za zakazem. A przy okazji nazwał homoseksualizm, niezbyt zresztą jasno, czymś chorym. Organizacje homoseksualne ruszyły do ataku, skarżąc się na niego kolejnym uczelniom, z którymi profesor jest związany – jako na homofoba.
Pogląd niepoprawny
To by nie było może takie niezwykle – kto czuje się urażony, ma prawo bronić swojego dobrego imienia. Ale w kampanię włączyła się naturalnie „Gazeta Wyborcza", czyniąc problem z pytania, czy Nalaskowski wypowiadał swoje opinie jako naukowiec i dziekan Wydziału Nauk Pedagogicznych Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. „Wyborcza" ma dużą siłę rażenia, jest gazetą...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta