I ty możesz być panem Kleksem
System edukacji w Polsce ma totalitarny charakter. Jest skonstruowany tak, by stworzyć jak najwięcej pól do oświatowej inżynierii – twierdzi publicysta
W popularnym odbiorze „Akademia Pana Kleksa" jest infantylną bajeczką, taką polską fantasy. W każdej fantasy jest jednak spory ładunek filozoficzny. Powiedzmy więc sobie tak: swoje dzieło Brzechwa napisał w czasie okupacji. Kiedy Warszawa była szara, nieprzyjazna i niebezpieczna. W tym strasznym mieście umieścił niezwykłą szkołę, która byłą przepustką do wolności. Zaproszenie do niej było wyłącznie imienne. Nie dla każdego dziecka, ale konkretnego.
Wolność wcale nie przejawiała się w niej brakiem dyscypliny – uczniowie wstawali przecież wcześnie rano i dzień zaczynali od prysznica. Nie brakiem nauki – tej była tam solidna dawka, choć w formie niekonwencjonalnej. Wolność była możliwa dzięki indywidualnemu traktowaniu każdego ucznia przez profesora, który nie był robotem do uczenia, nie realizował schematów i scenariuszy, ale dawał dzieciom samego siebie, ze wszystkimi wadami i zaletami. A kto był największym wrogiem Pana Kleksa? Brzechwowy Adolf Hitler, czyli Golarz Filip, który chciał uciszyć wrzeszczącą hałastrę z Akademii. Pan Kleks walczył z duchem żelaznej nowoczesności – tej samej, która przyniosła światu dwudziestowieczne totalitaryzmy.
Kiedy znika człowiek
Dziś warto czytać „Akademię Pana Kleksa" na początku września. Nie tylko dlatego, że to właśnie w tym miesiącu obchodzimy rocznicę zniszczenia...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta