Książę ma ambicje zostać królem pop
Prince, jedna z najbardziej intrygujących postaci światowego show-biznesu, wydaje równocześnie dwa albumy – funkowy i rockowy. Premiera już w najbliższy wtorek.
Miles Davis uznał go za najważniejszego artystę muzycznej przyszłości. Faktycznie, nie ma barwniejszej, bardziej złożonej i wszechstronnej gwiazdy. Potrafi grać na gitarze jak Jimi Hendrix, a komponować szlagiery jak Michael Jackson czy Earth Wind & Fire. Zawsze zaskakuje płytami i koncertami, których nie daje wiele. Dlatego tak wielkim wydarzeniem był jego show na Openerze w 2011 r.
Megagwiazdą został po wydaniu „Purple Rain" (1984). Płyta, której towarzyszył film, tylko w USA sprzedała się w ponad 10 mln kopii i przez 24 tygodnie okupowała pierwsze miejsce notowania „Billboardu". W pierwszym tygodniu rozeszła się w 1,5 mln egzemplarzy. Nagrodzony Oscarem film zarobił 80 mln dolarów.
Niewolnik
Mając na koncie takie sukcesy, potrafił walczyć nieustępliwie o swoją niezależność, jakby był punkowcem z Jarocina. Dwie dekady temu poczuł, że traci kontrolę nad własną karierą. Zawładnęła nią – w związku z zapisami kontraktu fonograficznego – wytwórnia Warner. Prince protestował, występując z napisem „niewolnik" na czole.
– Ludzie uważają, że jestem ostatnim idiotą, pisząc sobie na twarzy „niewolnik" – powiedział w 1996 r. w wywiadzie dla „Rolling Stone". – Ale nie mogąc robić tego, czego chcę – kim jestem? Jeśli artyście nie daje się spełniać marzeń, staje się niewolnikiem. To był również mój przypadek. Nie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta