O roli jednostki w gospodarce
Za Odrą
O roli jednostki w gospodarce
Siedem lat temu Polacy zaczęli stawiać pierwsze kroki na drodze do gospodarki rynkowej. Naturalnie, elementy rynku były przez Polaków praktykowane. Wbiła mi się w pamięć historia szczególnie groźnego kryminalisty z Rzeszowskiego, który woził do swojej miejscowości bułki z odległej piekarni i sprzedawał je z małym zyskiem. Zbrodniarza skazano. Po 1989 roku handel w celu uzyskania korzyści przestał być przestępstwem, na ulicę miast wysypali się drobni sprzedawcy z łóżkami polowymi, co spowodowało pierwsze ożywienie gospodarcze, ale i pierwszą falę narzekań. Kiedy ludziom oburzonym tym ulicznym handlem i domagającym się jego ukrócenia próbowałem tłumaczyć, że jest to najwspanialsze zjawisko w postkomunistycznej Polsce, które należy popierać, nikt nie rozumiał, o co mi chodzi.
Pamiętam, jaki stosunek do ekonomii miały intelektualne elity PRL, także opozycyjne. O ekonomii nie wypadało mówić, na ekonomii nie wypadało się znać, całkowita ignorancja ekonomiczna -- do tego głośno i otwarcie prezentowana -- była towarzyską, snobistyczną cnotą. Nie wypadało nie wiedzieć, kto to jest Grotowski, Bejart, Ionesco czy Warhol, ale nie wypadało wiedzieć cokolwiek o Keynesie, von Hayeku, ekonomii konstytucjonalnej. O tym się w towarzystwie nie mówiło, ekonomia należała do rzeczy nieprzyzwoitych, o...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)