Wciąż nie wiemy, co się stało w Smoleńsku
Jestem dziennikarzem i moim pieprzonym obowiązkiem jest szukać prawdy. Mieć wątpliwości i rozmawiać z ludźmi, którzy mają coś do powiedzenia.
Rzeczpospolita: Pierwszy obraz, który przychodzi panu do głowy?
Sobota to mój jedyny wolny dzień, bo pracuję sześć dni w tygodniu. Wiedziałem, że będą uroczystości w Katyniu, że będzie tam prezydent Lech Kaczyński, ale muszę przyznać, że nie przywiązywałem do tego zbyt dużej wagi. Kiedy włączyłem telewizor, w TVN 24 już był żółty pasek, że rozbił się samolot w Smoleńsku. Byłem przerażony. W naszej stacji, gdy coś się dzieje, działa się automatycznie. Pierwsza myśl to ta, czy nie jesteś potrzebny. Zadzwoniłem do jednego z wydawców. Powiedział, żebym przyjeżdżał. Droga była zupełnie pusta. Po dziesiątej byłem już w redakcji. Mój program zaczął się godzinę lub dwie później. Potem przez cały dzień zmieniałem się z kolegami. Jak jechałem do stacji, to wie pan, kto do mnie zadzwonił?
Kto?
Janusz Molka, główny bohater książki „Ubek", którą wtedy pisałem. Zapytał, czy wiem, że w samolocie był Aram Rybicki, z którym utrzymywał kontakty, a z którym ja nie zdążyłem zrobić wywiadu, odkładając to na później. Wtedy zacząłem się zastanawiać, kto tam mógł jeszcze być. Myślałem o pasażerach jako o ludziach, z którymi jeszcze wczoraj, przedwczoraj rozmawiałem. Jechałem do stacji, a mój wydawca już umawiał gości. Na pierwszy rzut wielkie postaci – Tadeusz Mazowiecki i Zbigniew Romaszewski. Tyle...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta