Księga matriarchatu
Feministki opanowały uniwersyteckie studia nad płcią kulturową i przekształciły je w kuźnię rewolucyjnych kadr. Wydały swój manifest, nazywając go dla niepoznaki encyklopedią, ale wciąż przymierzają się do kolejnych podbojów.
Większość z nas na ogół daje wiarę temu, co widzi na własne oczy, i kieruje się zdrowym rozsądkiem, który wynika z życiowego doświadczenia. I teraz się okazuje, że to błąd, przynajmniej wtedy, gdy to myślenie stosujemy do problemów związanych z płcią. Dzisiaj bowiem „płeć biologiczna nie jest bezrefleksyjnie uznawana za stałą i niezmienną, lecz traktuje się ją jako konstrukt społeczno-kulturowy, za którego kształtowanie odpowiedzialne są przede wszystkim nauki przyrodnicze". Takie oto zdanie znalazłem w „Encyklopedii gender". Jest ono częścią omówienia poglądów Judith Butler zawartych w jej książce „Uwikłani w płeć".
Cóż, prostemu człowiekowi nie mieści się w głowie, co to znaczy, że „płeć biologiczna nie jest uznawana za stałą i niezmienną". Ona jednak jest stała i niezmienna, chyba że następuje – w rzadkich i skomplikowanych przypadkach – uzasadniona ingerencja medyczna, której efektem jest zmiana płci. Zdarza się, istnieje taka możliwość i nie ma o czym dyskutować. Jak mi się wydaje, rozgłos nie jest takim przypadkom do niczego potrzebny. Natomiast co to znaczy, że „płeć biologiczną (...) traktuje się jako konstrukt społeczno-kulturowy"? Czy to znaczy, że w którymś momencie płeć biologiczna przekształca się w płeć kulturową, a w każdym razie przestaje się ją traktować jako biologiczną? I na dodatek są za to odpowiedzialne „przede wszystkim...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta