Bez licencji na zabijanie
Czechy to europejski fenomen. Można tam mieć dwie sztuki broni palnej, ale drugi pistolet musi być produkcji czeskiej. Można się też ubiegać o pozwolenie na broń półautomatyczną.
Napastnik zakradający się do czyjegoś mieszkania w USA musi zakładać, że właściciel jest uzbrojony i może do niego strzelić bez ostrzeżenia. Tymczasem w przeważającej części państw Unii Europejskiej nikt nie posługuje się bronią palną w obronie własnej. Na Starym Kontynencie panuje przekonanie, że im trudniejszy dostęp do broni, tym bezpieczniej. W wielu krajach, np. w Wielkiej Brytanii, poczucie zagrożenia nie jest więc dopuszczonym przez prawo powodem starania się o pozwolenie na posiadanie broni. Europejczycy pogodzili się już z takim ograniczeniem prawa do obrony własnej, bo zbyt duży jest strach przed szaleńcami, którzy mogliby zastrzelić niewinnych ludzi, np. dzieci w szkole.
Według międzynarodowych ekspertów nie zmienią tego nastawienia ani terrorystyczne ataki w Paryżu i Kopenhadze oraz rosnąca obawa przed kolejnymi zamachami, ani zagrożenie rosyjską inwazją we wschodniej części Europy. Ograniczenia w dostępie do broni obowiązujące dziś w Europie pozostaną, choć jeszcze niedawno wydawało się, że zacznie się na ten temat kolejna ogólnoeuropejska dyskusja.
Waleczne serce
Po krwawym ataku na paryską redakcję magazynu satyrycznego „Charlie Hebdo" w styczniu 2015 roku i zastrzeleniu czterech klientów koszernego sklepu w Porte de Vincennes, w obliczu bezradności sił porządkowych, głos zabrał rabin Menachem Margolin, dyrektor generalny Europejskiego...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta