Euro: ani szybko, ani bezwarunkowo
Opinia | Wspólną walutę trzeba wprowadzać, mając poparcie społeczeństwa.
Dokładnie 19 lat temu jako wicepremier ds. gospodarczych i minister finansów wprowadziłem Polskę do Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju, OECD, podpisując w Paryżu 11 lipca 1996 r. historyczny akt. Z jednej strony to wydarzenie było możliwe dzięki sukcesom „Strategii dla Polski" – gospodarka rozwijała się coraz szybciej przy coraz mniejszej skali nierównowagi – z drugiej natomiast dokonany w tamtym czasie postęp instytucjonalny otworzył na oścież wrota do drogi prowadzącej do Unii Europejskiej i euro.
W Unii jesteśmy od 11 lat, a w strefie euro?
W samym centrum
Oto zwięzły „dekalog" argumentów przemawiających za związaniem się z euro.
1. Gdyby w Polsce już było euro, kredyty byłyby tańsze.
2. Nie byłoby setek tysięcy frankowiczów.
3. Realne ceny/koszty utrzymania byłyby takie same jak w warunkach złotego – co trzeba podkreślić, bo wielu obawia się bezzasadnie wzrostu cen. Wszystkie ceny i wszystkie dochody zostaną podzielone przez ten sam kurs wejścia. Ceny można podnosić wtedy, gdy akceptuje to rynek. Skoro nie można tego zrobić teraz, bo rynek jest zrównoważony, nie będzie także możliwości podnoszenia cen po konwergencji, bo zwyżki cen napotkałyby barierę popytu.
4. Nie płacilibyśmy miliardów złotych rocznie, wymieniając złote na euro przy wyjazdach (dając zarobić kantorom i...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta