Pragmatyczny magik
Michel Platini od lutego będzie nowym bossem światowego futbolu. Gdy ogłosił, że interesuje go przejęcie władzy w FIFA po odchodzącym w niesławie Seppie Blatterze, stało się jasne, że wygra wybory, bo poważnych rywali nie widać. Ale to nie oznacza, że Francuz jest kandydatem bez skazy. Arabscy szejkowie od dawna mają go w swoim zespole.
W 1988 roku Michel Platini przerwał rozpoczętą rok wcześniej piłkarską emeryturę i dał się namówić na krótkie wznowienie kariery. 27 listopada zagrał 20 minut w reprezentacji Kuwejtu w towarzyskim (przegranym 0:2) meczu przeciwko ZSRR. Podobno zrobił to na prośbę emira i nikt nie miał wątpliwości, że została ona poparta przelewem z odpowiednią liczbą zer.
Ale słabość Platiniego do petrodolarów dopiero znacznie później zaczęła być problemem i nawet wydawało się, że może popsuć harmonijnie rozwijające się drugie życie Francuza, który z genialnego piłkarza stał się rzutkim działaczem i prezydentem UEFA. Nie popsuła.
Dziś już mało kto pamięta, że Platini był orędownikiem i jednym z głównych architektów przyznania Katarowi mistrzostw świata w 2022 roku. Francuz, który w lutym przyszłego roku zapewne zostanie wybrany na nowego szefa FIFA, jest postrzegany jako człowiek, który musi przeprowadzić Międzynarodową Federację Piłkarską przez największy kryzys w historii. A przecież w wielkiej mierze symbolem upadku FIFA jest właśnie fakt, że to Katar za siedem lat, w okresie Bożego Narodzenia (!), przyjmie na terytorium o powierzchni trzy razy mniejszej od województwa mazowieckiego najlepsze reprezentacje świata.
23 listopada 2008 roku, czyli niemal w 20. rocznicę meczu w barwach Kuwejtu, a zaledwie kilkanaście dni przed głosowaniem decydującym o...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta