Skarbonauci i skarbomaniacy
Alibaba odkrył skarb rozbójników w Sezamie, Jaśko w jaskini pod Giewontem. Kosztowności, wrzuconych przez rycerza Hagena von Tronje do Renu, nie odkrył nikt, podobnie jak pociągu ze złotem pod Wałbrzychem.
Ludzie szukają skarbów od głębokiej starożytności. Odkopanie nieobrabowanego – i to już przed tysiącami lat – grobu egipskiego, na przykład takiego jak grobowiec Tutenchamona, graniczy z cudem. Ale to stare dzieje. Nowożytna gorączka skarbowa zaczyna się tak, jak napisał Edgar Allan Poe: „Rycerz na schwał/ Na koniu w cwał/ W dzień jasny i w noc bladą/ Śpiewając rad/ Wędrował w świat/ I szukał Eldorado".
To legendarna kraina w Ameryce Południowej, rzekomo wypełniona złotem. Jej nazwa pochodzi od skróconego hiszpańskiego określenia „el hombre dorado", czyli „człowiek ozłocony". Opowieść o nim – wskoczył do świętego jeziora, a wierni wrzucali do niego ofiary w formie klejnotów i kosztowności – tak podniecała konkwistadorów, że próbowali nawet osuszać jezioro Guatavita w Kolumbii, a gdy w trakcie tych działań znaleźli szmaragd wielkości kurzego jaja, złote berło, napierśnik i inne kosztowności, oszaleli do reszty. Zapuścili się na tereny chilijskich Indian Mapuche, którzy w bitwie pod Tucapel w 1553 roku wycięli w pień konkwistadorów, przyzwyczajonych do łatwych zwycięstw. Hiszpański dowódca Pedro de Valdivia dostał się wówczas do niewoli, Indianie wlali mu do gardła czarę roztopionego złota.
Konkwistadorzy nie mieli szczęścia, szukali nie tam, gdzie trzeba. Natomiast gdzie trzeba szukać, jeden Pan Bóg raczy wiedzieć. W podziemiach świątyni...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta