Stan bez wyjścia?
Byłam tylko kilka razy w obozach dla uchodźców. Najgorszy z nich – w Azerbejdżanie, w 1995 roku – byłby uznany za luksus w porównaniu z warunkami, w jakich przebywają dziś uchodźcy w Europie, na Bliskim Wschodzie czy w Afryce.
W jakimś momencie, wydawałoby się, powinno przestać być istotne, czy ci ludzie, matki z dziećmi, kulawi starcy, zrozpaczeni chudzi czarni mężczyźni biegnący przez Eurotunel – są ofiarami wojny, głodu, prześladowań, czy są muzułmanami, chrześcijanami czy poganami.
Jakiekolwiek były ich motywy, stało się. Są u naszych drzwi, a właściwie już w przedsionku, przed naszymi oczami. Możemy ich poszczuć psami, wezwać policję, napluć na nich, ale trudno ich nie zauważyć.
Jako gatunek my – ludzie – jesteśmy raczej skomplikowani. Płaczemy, czytając „Nędzników" Victora Hugo, drżymy, patrząc na „Okropności wojny" Goi, podpisujemy petycje w sprawie ratowania wielorybów, walczymy o humanitarne zabijanie kur, ale uchodźcy jakoś nie wzbudzają ani litości, ani gotowości pomocy. W Polsce nie chce ich ponad 80 proc. ankietowanych....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta