Fenomen wielkich zmian
Dziś coraz częściej instytucje międzynarodowe i firmy globalne ograniczają pole działania twórców narodowych planów gospodarczych. Ale w przeszłości niejeden kraj udało się dzięki takiej praktyce ocalić.
Najciekawszą częścią planów są oczywiście scenariusze, dzięki którym decydenci mogą przemyśleć swój światopogląd. Ale tak naprawdę wielkie plany gospodarcze zapamiętujemy głównie z powodu wyzwań, z którymi się mierzą, zmian, które powodują, i przywódców, dzięki którym plan jest realizowany. Niekiedy zamiast słowa „plan" używa się słowa „reforma", „program" czy „cud gospodarczy". To drugorzędna kwestia nawyku językowego.
Za wielkimi planami gospodarczymi stoją wielkie nazwiska: Franklin Delano Roosevelt i Harry Truman, Lyndon B. Johnson, George Marshall, generał Park Chung-hee, Deng Xiaoping, Ludwig Erhard, Narasimha Rao. Czasem pojawiają się mniej znane, ale ważkie: Charles E. Dawes (w 1924 uratował Niemcy od zapaści, w której pogrążyły je odszkodowania wojenne i inflacja) czy Jean Monnet, a w Polsce Władysław Grabski, Eugeniusz Kwiatkowski i wreszcie Leszek Balcerowicz, chociaż wielu zaczęłoby się zżymać na jego obecność w tym panteonie.
To nie przypadek, że Balcerowicz wywołałby kontrowersje. Patronom przemian towarzyszą nie mniej znani antagoniści. Co więcej, często dyskusje na temat skutków planu trwają przez dziesięciolecia.
Definicja planu jest sucha: Tadeusz Kotarbiński mówi, że to „opis możliwego w przyszłości doboru i układu czynności zjednoczonych...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta