Żołnierz na wojnie z komunizmem
Zakochany w sobie obsesjonista, oszczerca i mitoman – taki obraz Krzysztofa Wyszkowskiego tworzą ci, którym burzy poręczne mity. Ale tym, którzy czczą go jako symbol siły charakteru i prawdy, też wymyka się z definicji.
Kiedy prezydent RP Andrzej Duda przypinał mu niedawno na piersi Krzyż Wielki Odrodzenia Polski za wybitne zasługi na rzecz przemian demokratycznych w Polsce, Krzysztof Wyszkowski powtarzał tylko, że jest zaszczycony, więc nie było się do czego przyczepić. Ale kiedy na Twitterze zawiesił link z tytułem artykułu w „Gazecie Polskiej": „Wreszcie! Krzysztof Wyszkowski z Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski", podkreślając, że to jego pierwsze w życiu odznaczenie, oprócz mnóstwa gratulacji, doczekał się też cierpkich uwag. Takich, że wyszła na jaw jego pycha, bo sugeruje, iż dawno mu się należało.
Pycha? – To dobry przykład na to, jak bardzo można się pomylić, stosując w przypadku Krzysztofa typowe kryteria ocen – mówi jego kolega jeszcze z czasów podziemia (prosi bez nazwiska, bo „Krzysztof by się krzywił, że mu wazelinuję"). – Kto go zna, ten wie, że on jest po prostu inny niż większość z nas i wszystko robi inaczej, i jak ktoś sądzi według siebie, to lezie w maliny. Krzysztof ma rzecz jasna różne ludzkie słabości, ale nie tam, gdzie w grę wchodzi Bóg, honor i ojczyzna.
Sam Wyszkowski mówi, że był trochę zły na to swoje odznaczenie, ale nie grymasił ze względu na św. Hieronima. – Ów twierdził, że wyrazem pychy jest też uchylanie się od zaszczytów, ale byłbym szczęśliwszy, gdyby przyszła na mnie kolej po Antonim Macierewiczu, najlepiej z Orderem...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta