Feminizm łapie wiatr
Ostatni protest proaborcyjny miał silne zabarwienie feministyczne. Oprócz okrzyków: „Rewolucja jest kobietą!", nie obeszło się bez opowieści o mężach tyranach czy seksizmie.
Warszawa, 24 października. Deszczowe popołudnie. W centrum miasta, przed Rotundą, pomimo chłodu i jesiennej szarugi, rozpoczął się czarny protest. Tuż obok przejścia podziemnego zebrało się kilkadziesiąt kobiet. Trąbią. Krzyczą. Skandują hasła: „Nie składamy pa-ra-so-lek! Nie składamy pa-ra-so-lek!". A za chwilę: „Kobiet prawa! Wspólna sprawa!" i „Szydło, niestety, twój rząd obalą kobiety! Szydło, niestety, twój rząd obalą kobiety!". I tak dalej.
Większość zebranych ma ze sobą parasolki. Przeważają czarne, choć są też kolorowe. Na nich napisy: „Strach na mnie nie pada", „No women/No kraj" czy „Polish #Black Monday". Kto nie ma, może nabyć na miejscu. – Panie! To je polska firma! – handlarz demonstracyjnie rozkłada parasol. Cena za symbol walki o prawa kobiet: 35 zł („ale i za trzy dychy pójdzie").
Na płaszczach zgromadzonych czarne przypinki. Jedna z kobiet trzyma w ręku kartkę: „Mam 61 lat. Po komunie czułam się naprawdę wolna. A teraz chce mi się wyć!". Na wycie nie ma jednak czasu. Po przemówieniach organizatorów protestu, przeplatanych piskiem trąbek, wracają okrzyki: „Myślę, czuję, de-cy-du-ję!", „Ta zabawa was wykończy!". A za chwilę gromkie: „Rewolucja jest kobietą! Rewolucja jest kobietą!". To ostatnie będzie też skandowane w innych wersjach: „Jest kobietą, solidarność" i „Niepodległość jest kobietą"....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta