Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

Nikt nie pójdzie po gnój? Dobra, to ja pójdę

12 listopada 2016 | Plus Minus | Przemysław Bogusz
Marek Kotański w założonym przez siebie ośrodku Monaru w Zbicku pod Opolem, 14 czerwca 1983 r.
autor zdjęcia: Maciej Musiał
źródło: PAP
Marek Kotański w założonym przez siebie ośrodku Monaru w Zbicku pod Opolem, 14 czerwca 1983 r.
źródło: Rzeczpospolita

Narkomani pozwalają Kotańskiemu na wiele, bo często jest pierwszym w ich życiu przedstawicielem „systemu" – jakkolwiek rozumianego: jako władza, służba zdrowia, oficjalne struktury społeczeństwa – który traktuje ich po ludzku.

Dla wychowanego w cieplarnianych warunkach Kotańskiego odrażający obraz biedy i konsekwencji nałogu musiał być szokujący.

W dzieciństwie chęć pomocy ludziom z nizin społecznych walczyła w nim ze wstrętem. Damian Damięcki przytacza przykład z lat szkolnych:

– Czasem pada pytanie, kiedy w Marku zrodził się taki odruch pomocy, chęć rozglądania się wokół, patrzenia na biedę. Myśmy mieli z tym kontakt bardzo często. Codziennie rano szliśmy do szkoły tą samą drogą. Szliśmy po koleżankę, w której się obaj kochaliśmy, a po drodze był kościół św. Stanisława Kostki. I prawie za każdym razem, kiedy szliśmy, przez lata, stała pod kościołem żebraczka. Taka duża kobita, w dużej spódnicy, miała wózek, a w nim pełno szpargałów. I my, idąc, za każdym razem, gdyśmy ją mijali, w odruchu litości dla jej ubóstwa oddawaliśmy jej swoje śniadania, niejednokrotnie częstowaliśmy herbatą z termosu. Potem w szkole głodowaliśmy, ale to była satysfakcja – głodować, bo się oddało śniadanie żebraczce. Byliśmy z siebie dumni, że tacy z nas bohaterowie. Każdy chłopak chciał być wtedy Winnetou i my właśnie wtedy byliśmy Winnetou z Karola Maya. Aż do momentu, kiedy którejś zimy szliśmy jak zwykle, a żebraczka z daleka nie widziała, że podchodzimy. Śnieg był wysoki, ona w takich buciorach, okutana jakimiś szmatami – stała w tym śniegu i, nie kucając ani nie przemieszczając się gdziekolwiek, tylko...

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
Wydanie: 10597

Wydanie: 10597

Zamów abonament