Nikt nie pójdzie po gnój? Dobra, to ja pójdę
Narkomani pozwalają Kotańskiemu na wiele, bo często jest pierwszym w ich życiu przedstawicielem „systemu" – jakkolwiek rozumianego: jako władza, służba zdrowia, oficjalne struktury społeczeństwa – który traktuje ich po ludzku.
Dla wychowanego w cieplarnianych warunkach Kotańskiego odrażający obraz biedy i konsekwencji nałogu musiał być szokujący.
W dzieciństwie chęć pomocy ludziom z nizin społecznych walczyła w nim ze wstrętem. Damian Damięcki przytacza przykład z lat szkolnych:
– Czasem pada pytanie, kiedy w Marku zrodził się taki odruch pomocy, chęć rozglądania się wokół, patrzenia na biedę. Myśmy mieli z tym kontakt bardzo często. Codziennie rano szliśmy do szkoły tą samą drogą. Szliśmy po koleżankę, w której się obaj kochaliśmy, a po drodze był kościół św. Stanisława Kostki. I prawie za każdym razem, kiedy szliśmy, przez lata, stała pod kościołem żebraczka. Taka duża kobita, w dużej spódnicy, miała wózek, a w nim pełno szpargałów. I my, idąc, za każdym razem, gdyśmy ją mijali, w odruchu litości dla jej ubóstwa oddawaliśmy jej swoje śniadania, niejednokrotnie częstowaliśmy herbatą z termosu. Potem w szkole głodowaliśmy, ale to była satysfakcja – głodować, bo się oddało śniadanie żebraczce. Byliśmy z siebie dumni, że tacy z nas bohaterowie. Każdy chłopak chciał być wtedy Winnetou i my właśnie wtedy byliśmy Winnetou z Karola Maya. Aż do momentu, kiedy którejś zimy szliśmy jak zwykle, a żebraczka z daleka nie widziała, że podchodzimy. Śnieg był wysoki, ona w takich buciorach, okutana jakimiś szmatami – stała w tym śniegu i, nie kucając ani nie przemieszczając się gdziekolwiek, tylko...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta