Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

Jesteśmy tu po to, żeby rozwalać żółtków. Koniec, kropka

12 listopada 2016 | Plus Minus | Michael Herr
źródło: Rzeczpospolita
Żołnierze amerykańscy chronią się przed ostrzałem Wietkongu, 1968 rok.
autor zdjęcia: Terry Fincher
źródło: Getty Images
Żołnierze amerykańscy chronią się przed ostrzałem Wietkongu, 1968 rok.

Pojechałem zająć się wojną, a to wojna zajęła się mną; pieśń stara jak świat, no chyba że akurat nigdy wcześniej jej nie słyszałeś. Dopiero wojna mnie nauczyła, że jesteś tak samo odpowiedzialny za to, na co patrzysz, jak za to, co robisz. Problem w tym, że nie zawsze wiedziałeś, na co właściwie patrzysz.

Kiedy wychodziliśmy nocą, sanitariusze dawali piguły, po deksedrynie z gęby cuchnęło jak ze słoika ze zdechłymi wężami. Ja tam obywałem się bez takich, wystarczyła odrobina „kontaktu ogniowego", albo coś w tym stylu, i już miałem taką jazdę, że ledwo wyrabiałem. Jeden dźwięk spoza naszego małego, ścieśnionego kręgu i od razu mi odbijało, mogłem się tylko modlić, żeby jeszcze ktoś inny to usłyszał. Kilka wystrzałów gdzieś w mroku o kilometr od nas i już czułem słoniowy ciężar na piersi, cały oddech szedł w buciory. Raz w gąszczu mignęły mi jakieś światła i złapałem się na tym, że prawie szepczę: „nie jestem na to gotowy, nie jestem gotowy". Wtedy uznałem, że dam sobie spokój i na noce znajdę jakieś inne zajęcie.

A przecież to było nic w porównaniu z tym, co robili nocni zwiadowcy, patrole rozpoznawcze dalekiego zasięgu, czyli „lurpy" [zazwyczaj pięciu–sześciu żołnierzy działających na terenie zajętym przez wroga – red.]. Wychodzili noc w noc, całymi tygodniami, miesiącami, podkradali się pod obozowiska Vietcongu, krążyli wokół przemieszczających się kolumn WAL [Wietnamskiej Armii Ludowej – red.]. Już i tak byłem zbyt pochłonięty samym sobą, musiałem się z tym tylko pogodzić. W każdym razie piguły wolałem zostawić na później, na Sajgon i tę paskudną deprechę, która zawsze mnie tam dopadała. Znałem takiego lurpa z 4. Dywizji Piechoty, który łykał to świństwo garściami, w...

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
Wydanie: 10597

Wydanie: 10597

Zamów abonament