Dni Mobutu są policzone
ANALIZA
Dni Mobutu są policzone
RYSZARD MALIK
Burza nad Zairem zbierała się od dawna. Katalizatorem wybuchu trwającej w tym kraju wojny domowej stały się wydarzenia, jakie trzy lata temu rozegrały się w sąsiedniej Rwandzie. Między kwietniem i lipcem 1994 r. doszło tam do walk między zbrojnymi oddziałami z plemion Tutsi i Hutu. Popełniono wiele masowych zbrodni (zginęło ok. 800 tys. ludzi) . Zagrożenie iniepewność doprowadziły do ucieczki setek tysięcy Hutu do sąsiedniego Zairu i Tanzanii.
Mimo ustaleń ONZ i wielu porozumień wypracowanych na szczytach państw regionu W ielkich Jezior, nakazujących Hutu powrót, ponad dwa miliony tych uchodźców w obawie przed represjami wrządzonych przez Tutsi Rwandzie i Burundi nie chciało wracać do rodzinnych stron.
Spory plemienne przeniosły się zatem na teren sąsiadującego z obu państwami Zairu. Władze w Kinszasie, świadome niebezpieczeństwa, jakie z tego wyniknie, najpierw w zywały Hutu do powrotu, a potem próbowały z musić ich do tego siłą. Nie zdało się to na nic. Zair jest słaby, pogrążony w anarchii, a dyktator Mobutu Sese Seko, z powodu choroby musiał opuścić kraj i udać się na leczenie. Burundi i Rwanda, nie chcąc z kolei dopuścić do odrodzenia się silnej partyzantki Hutu, zaczęły dyskretnie wspomagać...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta